Przedostatnim zjazdem w Akademii Osteopatii w tym roku akademickim, który odbył się w dniach 24-26 maja, była integracja osteopatyczna prowadzona przez Piotra Płazę. Nie myląc z pojęciem wspólnej zabawy integrującej grupę, szkolenie to przedstawiało formy łączenia w całość zagadnień poznanych podczas przebytych do tej pory zjazdów.
Nauczyć się pracować całościowo
Integracja osteopatyczna z założenia ma przedstawić sposób myślenia i praktycznego wykorzystania wszystkich przedstawionych do tej pory, elementarnych zagadnień z poprzednich 8 zjazdów. Tym samym jest to trochę inna forma szkolenia. Nie skupialiśmy się na nim na poznawaniu nowych technik, a raczej na „układaniu” sobie w głowie wszystkich elementów układanki zatytułowanej „całościowe podejście w leczeniu problemu pacjenta”.
Co to znaczy?
To znaczy, że mając przykładowy problem w obrębie odcinka lędźwiowego kręgosłupa, należy przyjrzeć się również pracy stóp, nóg, klatki piersiowej, obręczy barkowych i szyi. Nie należy ignorować współistniejących objawów trzewnych, jak np. zgaga, która pojawiła się w podobnym okresie czasu. Być może ostatnimi czasy pacjent zauważył szybszą męczliwość w codziennym poruszaniu? Większą częstotliwość bóli głowy? Dyskomfort w obrębie pięty bez wyraźnej przyczyny? WSZYSTKIE objawy w ciele MOGĄ być powiązane z naszą główną dolegliwością. Mogą, nie znaczy muszą. Jednakże osteopatia polega na odnajdywaniu biomechanicznych zależności tego typu objawów. Bardzo często okazuje się, że wyleczenie wspomnianego odcinka lędźwiowego ostatecznie odniesie sukces poprzez pracę z zupełnie innym rejonem ciała. Z tego właśnie względu cały czas uczymy się podchodzić do ciała całościowo, tworząc sobie w głowach obraz wzajemnych zależności, zrozumienia co w danym mechanizmie nie pracuje poprawnie i poprzez naszą pracę dania szansy przywrócenia pierwotnego funkcjonowania tego mechanizmu. Tak wygląda osteopatia, a integracja osteopatyczna ma nas zbliżyć do pracy w takiej właśnie formie.
Praktyka, praktyka, praktyka
By stało się to możliwe nie wystarczy czysta teoria. Potrzeba praktyki i rzeczywistych przypadków klinicznych. By odnieść sukces, każdego pacjenta należy traktować indywidualnie. Wsłuchiwać się w to co ma do powiedzenia podczas wywiadu. Obejrzenia jak pracuje jego ciało. Jaka jest jego struktura, a jaka jest jego funkcja. Podczas każdej wizyty staramy się wyciągać wnioski z naszych obserwacji, interpretować je, wdrażać w praktykę hipotezy poprawy funkcjonowania danego mechanizmu, a następnie weryfikować ich skuteczność. Bez takiego podejścia nie ma mowy o rozwoju i stawaniu się prawdziwym osteopatą. Tylko taka forma pracy jest długofalowo skuteczna dla pacjenta i rozwojowa dla nas. Nauka i praktyka muszą iść ze sobą w parze, by za 4 lata móc z czystym sumieniem zacząć nazywać się osteopatą.
Zrozumieć, zintegrować, dopasować i wykorzystać
Temat integrowania wszystkim elementów zdobytej wiedzy w całość, wykorzystania jej i „skrojenia” dzięki niej indywidualnie dopasowanej terapii dla danego pacjenta jest zarówno podstawowym zagadnieniem w terapii (nie tylko osteopatycznej, ale całej szeroko rozumianej terapii manualnej), jak i finalnie najtrudniejszym aspektem tej pracy. Cieszę się, że w naszym programie nauczania uwzględniono tego typu zjazd pod koniec roku akademickiego. Weekend ten pomógł mi ułożyć sobie w głowie sporą część informacji, dzięki czemu cały czas czuję jak rozwijam się zawodowo dosłownie z tygodnia na tydzień.