Jeżeli amatorsko uprawiasz sport z zamiarem rozwoju i osiągania określonych wyników, na pewnym etapie przychodzi taki moment, kiedy musisz zacząć zwracać uwagę na liczby.
Wynik sportowy jest sumą niezliczonych czynników, na które w większości wypadków mamy wpływ. Najważniejszym z nich jest sam trening. Jeżeli chcę pobiec dobre zawody i walczyć o lepsze wyniki, muszę to wypracować w regularnym treningu.
Zawody są jedynie weryfikacją wykonanej pracy. Tego jak trenowałeś, jak się regenerowałeś, jak spałeś, jak jadłeś, jak dbałeś o swoje ciało i zdrowie. Nie oczekuj spektakularnych rezultatów podczas zawodów, jeżeli nie zadbałeś o te rzeczy.
W czerwcu miną 2 lata od mojego początku przygody z bieganiem. Do tej pory progresja przychodziła naturalnie i spontanicznie wraz z adaptacją organizmu do tej aktywności. Z czasem, gdy mój rozwój zaczynał wyhamowywać, musiałem zwrócić większą uwagę na dobór nowych, lepszych bodźców treningowych i regeneracji. Nie da się tego zrobić nie wsłuchując się codziennie w swoje ciało. Kolejnym krokiem była właściwa dieta i suplementacja. Aktualnie, gdy próby przekraczania kolejnych granic i walka o łamanie pojedynczych sekund zaczynają przychodzić z olbrzymim trudem, przykuwam maksymalną uwagę do liczb w każdej sesji, każdym powtórzeniu i interwale. Można powiedzieć, że zaczynam mieć obsesję na tym punkcie. Jestem przekonany, że to jedyna właściwa droga do dalszego rozwoju, gdy fizjologia zaczyna mówić „stop”, a psychika nadal chce więcej. Mając 34 lata chcę pokazać, że poprawa atrybutów szybkościowych nadal jest możliwa. Z tego względu nadal będę biegał zawody na 10km i nadal będę walczył o poprawienie na tym dystansie czasu 32:41. Chcę udowodnić, że pomimo krótkiego stażu biegowego, robiąc coś mądrze można przekraczać bariery, które wydają się być niemożliwe do przekroczenia.