Po powrocie z przerwy wakacyjnej do zajęć w Akademii Osteopatii, w minionym miesiącu odbyliśmy kolejny zjazd poświęcony tematyce pracy z obszarem ludzkich trzewi, określanej jako terapia wisceralna. Dla wielu osób jest to wciąż zagadnienie nieznane i niezrozumiałe. Najwyższa pora to zmienić, gdyż korzyści idące za pracą z obszarem jamy brzusznej mogą być olbrzymie dla prawidłowego funkcjonowania całego organizmu. W niniejszym wpisie postaram się w skrócie przybliżyć to zagadnienie.
Terapia wisceralna? Co to takiego?
Terapia wisceralna to forma terapii zorientowana na pracę z szeroko rozumianym brzuchem pacjenta i tym co się w nim znajduje: narządy, nerwy i naczynia je zaopatrujące (oraz dalsze ich szlaki dążące do kończyn dolnych), więzadła, krezki wraz z ich korzeniami, a także sama otrzewna (która poprzez swoje bogate unerwienie i unaczynienie jest swoistym strażnikiem separującym przestrzeń wewnętrzną od zewnętrznej). Poprzez pracę z jamą brzuszną rozumiemy wprowadzanie w sposób subtelny delikatnych sił poprzez ręce terapeuty, mających nadać ruch konkretnych struktur w danym kierunku (często powiązanym z mechanizmem oddychania) dążąc do uwolnienia restrykcji, ograniczeń, napięć, a tym samym poprawiając funkcjonowanie danego obszaru.
Terapeuta może poprawić funkcjonowanie Twojego układu trawiennego.
We wpisie tym w głównej mierze zależy mi na rozpowszechnieniu w naszej społeczności świadomości istotności prawidłowej pracy układu trawiennego oraz jego struktur sąsiadujących. Na daną chwilę, w gabinecie bardzo mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że jesteśmy w stanie w ogóle cokolwiek robić w rejonie brzucha, a co dopiero myśleć o poprawieniu funkcjonowania jego struktur. Po przeczytaniu tego artykułu mam nadzieję, że będzie to dla wszystkich cenną informacją – TAK, w osteopatii istnieje olbrzymi wachlarz technik skupiających się na poprawie pracy narządów. Z tego właśnie powodu prowadząc wywiad z nowymi pacjentami, ZA KAŻDYM RAZEM pytam o objawy trzewne.
Zaparcia? Wzdęcia? Refluks? Problemy z wypróżnianiem? Oddawanie moczu? Regularnie powtarzające się niestrawności? Bóle brzucha? Kolki? Odbiegająca od normy konsystencja kału? Brak miesiączkowania? Bóle menstruacyjne? Ból podczas głębszego wdechu? Ograniczenie głębokości wdechu? Innymi słowy wszelkie objawy, które są powtarzalne i odbiegają od szeroko rozumianej normy.
Dlaczego zawsze pytam o tego typu objawy, nawet jeżeli pacjent od początku zaznacza, że zależy mu przykładowo na zmniejszeniu bólu pleców? Czytaj dalej.
„Po co to komu? Przecież ja przyszedłem do pana z bólem pleców.”
Jest to druga kwestia, z której istotności pacjenci nie zdają sobie sprawy. W około 6 na 10 przypadków ból pleców skorelowany jest z dysfunkcjami mającymi miejsce w rejonie trzewi. Nasze ciało w obrębie tułowia funkcjonuje jako swoisty cylinder. Dla organizmu nie ma podziału na plecy/brzuch, tył/przód, lewo/prawo, góra/dół. To chyba najlepsze zdanie, które powinno raz na zawsze zburzyć mylne przekonania pacjentów co do specyficzności ich problemów. Bolą plecy? Rozwiązanie nie kryje się wyłącznie w napiętych mięśniach grzbietu. Te mięśnie mogą być napięte w wyniku wielu pierwotnie oddziałujących na nie, zaburzonych czynników. Z jednym z nich może być odbiegające od normy funkcjonowanie poszczególnych narządów w rejonie trzewnym. My, jako ludzie mamy tendencję do ujednolicania, ułatwiania, systematyzowania wszystkich zawiłych zagadnień. Upraszczanie i doszukiwanie się źrodła bólu w naszym ciele sprowadzając to do jednego punktu w naszym ciele ZAWSZE będzie błędnym rozumowaniem. Zależy mi, abyśmy wszyscy byli tego świadomi. Oczywistym jest, że rozmasowanie bolącego miejsca da nam chwilową ulgę, ale nie oszukujmy się, że jest to ostateczne rozwiązanie naszego cyklicznie powracającego problemu. Z tego względu zamiast skupiać się wyłącznie na przykładowym bólu pleców, pomyślmy jak funkcjonują nasze sąsiadujące segmenty ciała, takie jak miednica, stawy biodrowe, klatka piersiowa, a także narządy wewnętrzne.
Jak to się łączy?
Żeby zilustrować to w najbardziej przystępny i zrozumiały sposób posłużmy się przykładem funkcjonowania autonomicznej części układu nerwowego. Nasze narządy mają swoje unerwienie autonomiczne (niezależne od naszej woli). Nerwy te biorą swój początek w zwojach w obszarze kręgosłupa piersiowego. Oddziaływanie na zasadzie „centrala”-„wykonawca” może być dwukierunkowe. Zaburzenie ruchomości kręgosłupa może wtórnie ograniczać przestrzeń dla prawidłowego funkcjonowania tych zwojów. Tym samym ośrodki nerwowe będą drażnione, bodźcując na drodze swojego unerwienia wszystko z czym są powiązane – w tym przypadku narządy wewnętrzne. Jak to może na nie wpłynąć? Może dojść chociażby do zwiększenia napięcia ścian tego narządu, co w dalszej kolejności wpłynie na nasilające się ograniczenie ruchomości tego narządu. W tym miejscu zatrzymam się na chwilę, by wyjaśnić jedną kluczową kwestię.
Każdy narząd porusza się wraz z wdechem i wydechem w sposób fizjologiczny w wypadkowej trzech płaszczyzn ruchu. Każdy z nich wykonuje pewną dozę zgięcia (ruch pochylenia) i powrotu, skłonów dobocznych oraz rotacji. Na prawidłową ruchomość ma wpływ napięcie samego narządu, jego struktur mocujących (więzadeł, naczyń się z nim łączących, otrzewnej) oraz wszystkie elementy sąsiadujące (inne narządy, żebra, kręgosłup – na zasadzie efektu turgoru, czyli zdolności do zajmowania wolnej przestrzeni w jamie brzusznej).
Korelacja „centrala”-„wykonawca” może oddziaływać na siebie również w drugą stronę. Zaburzenie funkcji narządu może wtórnie bodźcować zwoje układu autonomicznego w obrębie kręgosłupa piersiowego. Tam z kolei konkretne segmenty kręgosłupa, a dokładnie zwoje nerwowe, do których dociera informacja zwrotna z narządu mogą bodźcować pozostałe drogi nerwowe mające początek w tym samym rejonie. Co to znaczy? Nasze mięśnie szkieletowe (te większe – zaliczające się do powierzchownych mięśni grzbietu oraz te mniejsze – liczne, drobne i jednostawowe mięśnie okołokręgosłupowe) są unerwianie również w obszarze tych samych segmentów kręgosłupa – drogą autonomiczną (niezależną od naszej woli) oraz somatyczną (zależną, dzięki czemu jesteśmy w stanie kontrolować skurcz mięśni i się poruszać). Tym samym „zwarcie” wysyłane z narządów do zwojów autonomicznych może oddziaływać na sąsiednie drogi nerwowe mięśni doprowadzając do ich co raz większego napięcia, co w dalszej kolejności stopniowo zacznie ograniczać ruchomość kręgosłupa prowadząc do objawów bólowych.
„Kolonoskopia, gastroskopia, USG wykazały, że nic mi nie jest, a Pan twierdzi, że mam problemy z dwunastnicą?”
Trzecia istotna kwestia, którą chciałbym wyjaśnić i poprawić tym samym świadomość w naszym społeczeństwie. Mechanizm ten już starałem się wyjaśnić w powyższych akapitach. Nie ujednolicajmy pojęcia struktura i funkcja. To, że w badaniu okazało się, że nie mamy przykładowych wrzodów, przepukliny, niedomykalności (czyli namacalne zmiany w strukturze narządu), nie oznacza, że ten sam narząd będzie pełnił swoją funkcję w 100%. Za prawidłowe funkcjonowanie narządu odpowiedzialny jest szereg czynników, których nie zobaczymy na ekranach i zdjęciach z badań obrazowych. W swojej pracy jestem odpowiedzialny i mam możliwość oddziaływania na unaczynienie, unerwienie i ruch samego narządu. Bardzo często te składowe są zaburzone doprowadzając do zaburzenia funkcji (która w dalszej kolejności może zacząć wpływać na strukturę), co następnie może objawiać się problemem w obrębie prawidłowego działania danej części układu pokarmowego, całego układu, jak i dolegliwości bólowych ze strony układu ruchu całej powierzchni cylindra, jakim jest nasz tułów (Mam nadzieję, że na tym etapie czytania przestajemy już myśleć o ciele na zasadzie przód-tył, plecy-brzuch. 😉). Z tego właśnie względu, kiedy w wywiadzie terapeuci zadają pytanie odnośnie objawów ze strony jamy brzusznej, nie bagatelizujmy go. Porozmawiajmy o wszystkich symptomach, które wydają się nam odbiegać od normy. Nie wstydźmy się o tym mówić. Co godzinę w gabinecie rozmawiam z pacjentami na ten temat i zapewniam, że nie ma tu absolutnie powodów do krępacji. Bardzo często te informacje mogą okazać się kluczowe w dalszym procesie terapii dla bólu, z którym przyszliście. Nawet jeżeli nie chodzi o brzuch, a o plecy, biodra, czy inne segmenty ciała.
Drugi zjazd z osteopatii wisceralnej w Akademii Osteopatii
W minionym miesiącu odbyłem drugi już weekend szkoleniowy skupiający się na pracy w obrębie jamy trzewnej, prowadzony przez szwajcarskiego osteopatę Floriana Walzingera. Tym razem tematyka obejmowała wszystkie elementy układu pokarmowego. O pierwszej mojej styczności z terapią wisceralną, na pierwszym roku nauki osteopatii możecie przeczytać w osobnym wpisie TUTAJ.
Skrypt obejmujący ponad 100 stron skondensowanej wiedzy w tym temacie, kilka tygodni przygotowań do zjazdu z zakresu anatomii, fizjologii i embriologii oraz kolejne tygodnie utrwalania zdobytej tam wiedzy stanowią dla mnie olbrzymi zastrzyk świadomości i otwierających się możliwości łączenia pracy wisceralnej z problemami, z którymi pacjenci przychodzą do mojego gabinetu. Nie jestem w stanie opisać jak bardzo cały czas otwiera się moje postrzeganie i rozumienie mechanizmów wzajemnie na siebie oddziałujących w obrębie ludzkiego ciała. Wraz z kontynuacją nauki zaczynam stopniowo wprowadzać co raz więcej pracy wisceralnej do terapii w gabinecie widząc zachodzące po niej efekty. Pacjenci wracają przyznając, że poprawia się funkcjonowanie ich układu pokarmowego, czują się swobodniej w rejonie brzucha, same plecy robią się bardziej elastyczne i tym samym generują mniej dolegliwości. To naprawdę działa. Wszystkie te aspekty powodują, że powoli zakochuję się w terapii wisceralnej. Z każdym kolejnym małym sukcesem terapeutycznym przychylam się do tego, że być może kiedyś, gdy wiedza i doświadczenie pozwolą, to właśnie terapia wisceralna będzie moim ulubionym obszarem działań w obrębie pracy z pacjentem. Wasza świadomość w tym temacie pozwoli mi na dążenie w tym kierunku i wspólnie lepsze radzenie sobie z dolegliwościami, z jakimi staramy się pracować w gabinecie.
Mam nadzieję, że poświęcenie kilku minut na przeczytanie tego tekstu było dla was budujące i wzbogaciło świadomość tego, jak funkcjonuje wasze ciało. Zachęcam was do podzielenia się tą wiedzą z najbliższymi. Rozwijajmy się, nauczmy się lepiej rozumieć nasze ciało i dzięki temu stawajmy się zdrowszym społeczeństwem.