Tym razem blogowy wpis traktować będzie o sporcie, który na przestrzeni roku przeistoczył się w pasję. Podsumowanie tego okresu oraz relacja z trzeciego startu w zawodach w tym sezonie. Miało być szybko, miała być nowa życiówka na 10km i miało być złamane 35 minut. Czy się udało? Dowiesz się tego czytając dalej.
Dokładnie rok odkąd zacząłem biegać
Muszę zacząć takim akapitem. Przygotowując plan startów w sezonie 2024, wybrałem te zawody biorąc pod uwagę między innymi ich datę. 8 czerwca zbiega się z początkiem moich treningów biegowych w roku poprzedzającym. Chciałem mieć w kalendarzu zawody, które będą pewnego rodzaju kamieniem milowym, checkpointem dla mojej rocznej przygody z bieganiem. Zaczynając rok temu, szczytem moich możliwości było przebiegnięcie 10km w tempie około 43’30’’. Wówczas przygotowując się do swoich pierwszych w życiu zawodów we wrześniu marzyłem o łamaniu 40 minut na tym dystansie.
Jaki był ten rok?
Poniżej 40 minut udało się zejść już szybciej podczas letnich treningów, a pierwsze zawody we wrześniu (XVIII Rypiński Bieg Po Zdrowie) przyniosły wówczas wynik 36’58’’. Później była kontuzja i zimowe długie odbudowywanie formy. Wraz z początkiem sezonu 2024 postawiłem sobie za cel całoroczny zejście na dystansie 10km poniżej 35 minut. W lutym napisałem post podsumowujący pierwsze pół roku biegania. W marcu pobiegłem swoje drugie zawody (VI Bieg „Tropem Wilczym” Pamięci Żołnierzy Wyklętych – osobny post opisujący te zawody znajdziesz tutaj) w zróżnicowanym, przełajowo-asfaltowym terenie w Człuchowie i je wygrałem. W majówkę przyszła pora na kolejny start – 40-ste Chojnickie Biegi Strażackie (więcej na temat tych zawodów tutaj), gdzie pierwszy raz podchodziłem do próby biegania 10km w 35 minut. Biorąc pod uwagę wysokie temperatury, realnie celowałem złamać 35’30’’. Zabrakło 9 sekund.
Jak jest teraz?
Na przestrzeni tego roku poznałem całkiem spore grono biegających osób. Rozmawiam, wymieniam informacje, uczę się od starszych i bardziej doświadczonych biegaczy. Czytam blogi i artykuły. Śledzę treningi innych amatorów i staram się wyciągać z tego wszystkiego wnioski. Cały czas na bieżąco wprowadzam na ich podstawie zmiany do swojego planu treningowego.
Dbam o regenerację i dietę. Od ponad dwóch miesięcy skrupulatnie liczę kalorie z podziałem na makroskładniki, by mieć pewność, że to co robię na treningu procentuje w fazie regeneracyjnej. Takie podejście na przestrzeni roku pozwoliło mi zredukować wagę z 78 do 66kg.
Kilogramów ubywa, siły przybywa. Wraz z nią rośnie szybkość, która w chwili obecnej jest dla mnie absolutnym priorytetem. Mając 33 lata jestem świadomy, że zmierzam do skraju wieku, w którym możliwe jest poprawienie tego atrybutu. Dlatego właśnie przez pierwsze lata mam zamiar biegać głównie na dystansie 10km. Dopiero w momencie, w którym zauważę, że nie osiągam już dalszych postępów szybkościowych, przejdę na dystanse faworyzujące atrybut wytrzymałości (półmaraton i więcej).
W tym czasie udało mi się sfinalizować budowę pożądanej rotacji butów biegowych. Model do treningu codziennego na asfalcie, do lasu, na mokry teren, model z wkładką karbonową do treningów szybkościowych i ostatecznie: buty startowe. Te ostatnie uzupełniły moje wyposażenie dopiero po minionych zawodach: XXI Wilczej Dysze. Dlaczego tak? O tym w następnym akapicie.
XXI Wilcza Dycha
Po nieudanej próbie podczas Chojnickich Biegów Strażackich, byłem podwójnie zmotywowany by po 35 dniach powalczyć o cel nadrzędny łamania 35 minut w kolejnych zawodach – Wilczej Dysze w Osiecznej należącej do serii Grand Prix Borów Tucholskich. Trasa tam jest skrojona pod szybkie bieganie. Przede wszystkim posiada atest Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Zatem 10km to dokładnie 10km. Względnie płasko, szosa w cieniu lasu, 5km i nawrót. 24 stopnie i połowiczny wiatr czołowy nie mogły być wymówką dla niepowodzenia w tych zawodach. Dotychczasowe starty nauczyły mnie lepszej dystrybucji swoich sił. Rozpisałem strategię negative split określającą stopniowe zwiększanie tempa na kolejnych kilometrach w taki sposób, by na metę dobiec w czasie 34’59’’. Dobiegłem w 34’20’’. Przez cały bieg czułem się komfortowo. O niebo lepiej niż podczas Chojnickich Biegów Strażackich w pełnym słońcu i 28 stopniach. Zrozumiałem, że pogoda ma olbrzymi wpływ na walkę o pojedyncze sekundy. Taki wynik dał mi 5 miejsce w kategorii Open na 274 uczestników i 2 miejsce w kategorii wiekowej 30-39. Przed zawodami obiecałem sobie, że jeżeli spełnię cel na ten sezon i złamię 35’00’’, to kolejnym krokiem w rozwoju będzie zakup pierwszych butów startowych. Tak więc buty startowe już są. Można w związku z tym powiedzieć, że wszedłem na kolejny poziom biegowego zaawansowania.
Co dalej?
W nadchodzącą sobotę, 29 czerwca, wystartuję w kolejnych zawodach z serii Grand Prix Borów Tucholskich – Borowiacka Dycha w Ostrowitym koło Czerska. Cel? Szukać dalszych granic. W tym sezonie już nic nie muszę. Jedynie chcę. W kolejnych miesiącach będę próbował poprawić czas z Wilczej Dychy na trasach o trudniejszej charakterystyce. Buty startowe czekają na swój startowy debiut. Od ostatniego startu w treningach widać dalszą poprawę formy. Czas pokaże dokąd mnie to zaprowadzi.