Studio Fizjoterapii
  • Strona główna
  • O mnie
  • O terapii
    • Terapia bólu
    • Terapia pourazowa
    • Terapia sportowców
    • Terapia pooperacyjna
    • Terapia stomatologiczna
    • Terapia blizn
  • Pierwsza wizyta
  • Galeria
  • Blog
  • Cennik i częste pytania
  • Kontakt
  • Zarezerwuj
19 maja 2024

40. Chojnickie Biegi Strażackie

40. Chojnickie Biegi Strażackie
19 maja 2024

4 maja miały miejsce moje drugie zawody biegowe w sezonie 2024. Wybór padł na lokalne zawody w Chojnicach. Miał to być pierwszy start z realnym podejściem do spełnienia celu na ten sezon, czyli biegania 10km w 35 minut. Jak mi poszło? Przeczytaj.

Po wygraniu VI Biegu „Tropem Wilczym” w Człuchowie na dystansie 10km, który był startem przygotowawczym i sprawdzeniem formy po przepracowanym okresie zimowym, kolejne dwa miesiące trenowałem celując zbudować szczyt formy na Chojnickie Biegi Strażackie na tym samym dystansie. Pora roku i trasa odpowiadały założeniom podejścia do próby biegania tego dystansy w tempie 3:30/km, czyli w 35 minut.

Okres przygotowawczy marzec-maj 2024

Okres marzec-maj przepracowałem wykorzystując własny plan treningowy, który opracowałem na bazie przeczytanej literatury. Jestem świadomy amatorskiego podejścia, braków w wiedzy i prawdopodobnie wielu błędów treningowych. Jednakże to właśnie edukowanie się w sferze treningowej, samodoskonalenie, uczenie się fizjologicznych reakcji organizmu na samym sobie, daje mi największą frajdę w bieganiu. Jestem zdecydowanie typem człowieka, który lubi analizować wykresy, krzywe i dociekać stojących za nimi przyczyn. Postanowiłem, że dopóki mój progres się wyraźnie nie zatrzyma, będę kontynuował samodzielny trening. Mija 11-sty miesiąc odkąd zacząłem biegać, a ja z każdym kolejnym wciąż wprowadzam kolejne elementy, które mogą poprawić moje wyniki. W parze z tym idą wciąż lepsze wyniki, więc na chwilę obecną jestem zadowolony z tego procesu. Takie podejście do biegania sprawia, że popadam w coraz większą pozytywną obsesję na punkcie tego sportu.

Zgodnie z planem, w treningu wszedłem na największą intensywność wraz z objętością w okresie 3-2 tygodni do zawodów. Ten okres przypadł na czas wyścigów kolarskich, podczas których pracowałem w Hiszpanii oraz Austrii i Włoszech. Z jednej strony było to dla mnie spore utrudnienie, gdyż organizm praktycznie wypadł z codziennej rutyny opierającej się na stałych godzinach snu, posiłków oraz treningów. Musiałem szukać w przerwach od pracy jedynych nadarzających się okazji do zrobienia zaplanowanych jednostek. Jadłem nieregularnie. Często największe objętości posiłków przypadały na wieczór. Wszystkie te aspekty zdecydowanie nie pomagały w realizacji założonego treningu. Z drugiej strony, zmiana otoczenia, a zatem i terenu do trenowania, inne rodzaje posiłków dały pozytywny bodziec treningowy. Jedząc coś innego i biegając w nowych miejscach czułem pozytywny wpływ na formę. Okazało się, że dało to całkiem niezłe rezultaty końcowe. W tym okresie biegałem rozbiegania na najwyższych do tej pory prędkościach. Fakt trenowania w górzystym terenie wpłynął na ostateczną sumę przewyższeń, która znacznie przekraczała moje „chojnickie” tygodniowe normy. Podsumowując, w okresie 3-2 tygodni do zawodów czułem się naprawdę silny.

Tapering, czyli ostatni tydzień do zawodów.

Po powyżej opisanym okresie przyszła pora tzw. „taperingu”, czyli zejścia z objętości oraz intensywności treningowej. Celem takiego podejścia jest stworzenie szansy na zregenerowanie się organizmu i wywołanie tzw. efektu „superkompensacji” po ostatnich ciężkich dwóch tygodniach treningu na najwyższych obrotach. Ten okres również miał dwie strony medalu. Pierwsza z nich, pozytywna, to przypadający na ten czas długi weekend majowy. Szansa na więcej snu i odpoczynek po bardzo intensywnym kwietniu pod kątem pracy fizjoterapeuty. Muszę przyznać, że czerpałem z tej okazji ile mogłem. Odpoczywałem na maksa. Druga strona medalu, ta negatywna, to okres dużych upałów w naszym regionie. Cały tydzień był wręcz upalny. W planie miałem co prawda jedynie łatwe i krótkie jednostki treningowe, ale starałem się je przebiec w warunkach dobowych i atmosferycznych odpowiadających zbliżającemu się startowi. Bieganie w upale różni się od tego, które odbywa się w umiarkowanych temperaturach. Tętno jest wyższe, zatem i trening w poszczególnych strefach odbywa się na innych, niższych prędkościach. Przez cały tydzień miałem wrażenie, że męczę się nad wyrost biegając zarazem o wiele wolniej niż w poprzednich tygodniach.

Zawody

W dniu zawodów, o godzinie 16:00 temperatura wynosiła 28 stopni Celsjusza. Było w zasadzie jeszcze cieplej niż na początku tygodnia. W związku z tym, z zakładanego na ten sezon celu biegania 10km w 35 minut, przewartościowałem swoje możliwości w tym dniu na 35:30. Niestety zawaliłem pierwsze 3km zawodów, zabierając się z grupą biegaczy, która znacznie przewyższała mnie poziomem wytrenowania i doświadczenia. Rezultat? Pierwszy kilometr zamiast pobiec w tempie 3:40/km, pobiegłem 3:15/km, bardzo szybko wchodząc w strefę przemian beztlenowych. W 28 stopniach to było zwyczajnie zbyt duże obciążenie dla mojego organizmu. W kolejnych kilometrach stopniowo schodziłem z tych obciążeń dążąc do ustabilizowania tętna i biegu w granicach 3:35/km. Na 4 kilometrze dopadł mnie pierwszy w życiu kryzys podczas biegania. Zastanawiałem się co ja tutaj robię. Na krótką chwilę zwątpiłem w siebie. Te kilka minut mentalnego zjazdu prawdopodobnie kosztowało mnie końcową porażkę w walce o moje 35:30.

O ile na kolejnych kilometrach złapałem swój rytm i zacząłem bieg stabilnie, cierpiąc, ale w sposób kontrolowany (Na Stravie segment z ostatnich kilkuset metrów na bieżni pokazuje, że z osób korzystających z tej aplikacji, miałem najszybszy finish), to zegar na mecie pokazał 35:39.

Jest to w zasadzie moja nowa życiówka, którą poprawiłem względem pierwszych zawodów we wrześniu o 1:19, ale założeniem było pobiec 9 sekund szybciej. Osobom, które nie biegają wydaje się, że 9 sekund to tyle co nic. Jednakże biegacze, którzy biegają już w tempie poniżej 3:40/km wiedzą, że często walka o każdą sekundę przychodzi z niewyobrażalnym trudem. Błąd z początku biegu poskutkował straceniem tych 9 sekund lub nawet trochę większej ilości czasu. Jest to dla mnie cenne doświadczenie na przyszłość, które z pewnością przełoży się na mądrzejsze kolejne starty.

Czas 35:39 pozwolił uzyskać 6 miejsce na 194 uczestników. W kategorii wiekowej 16-34 (regulaminowo nie uwzględniającej pierwszych trzech zawodników) zająłem 1 miejsce. Całe zawody wygrał bezkonkurencyjny Mateusz Dajnowski – świeżo upieczony wicemistrz Polski w biegu sześciogodzinnym. Poziom Mateusza i jego doświadczenie stanowią od tego czasu dla mnie dodatkowy bodziec motywacyjny. Pomimo faktu, że zacząłem biegać dopiero w wieku 32 lat, postaram się jak najmądrzej przetrenować kolejny rok, by w maju 2025 spróbować poprawić tutaj swój wynik.

Co dalej?

Powoli wchodzimy w środek sezonu biegowego. W związku z tym chcę odrobinę zwiększyć częstotliwość startów. W czerwcu pobiegnę 10km dwa razy – 8 oraz 29 czerwca. Pierwsze zawody to „Wilcza Dycha” w Osiecznej – bieg z serii Grand Prix Borów Tucholskich, charakteryzujący się szybką trasą. To właśnie tam, o ile warunki atmosferyczne pozwolą, podejmę drugą próbę ataku 35 minut. Sezon jest jeszcze długi i zgodnie z założeniami ze stycznia – do jego końca chcę (muszę!) złamać ten czas.

bieganie chojnice Chojnickie Biegi Strażackie fizjoterapeuta sport trening zawody

Poprzedni artykułZjazd z anatomii palpacyjnejNastępny artykuł Zjazd z osteopatii parietalnej - miednica

O mnie

Przemysław Czarnecki
Magister fizjoterapii, pasjonat terapii układu ruchu, fizjoterapeuta niemieckiej drużyny kolarskiej dywizji UCI WorldTeams – BORA-hansgrohe, oferujący usługi w swoim Studio w Chojnicach.

Ostatnie wpisy

Progres w sporcie19 kwietnia 2025
Co dalej z blogiem?14 kwietnia 2025
Podsumowanie 2024 roku29 grudnia 2024

Kategorie

  • Bieganie
  • Gabinet
  • Kolarstwo
  • Osteopatia
  • Wizyta w gabinecie w 6 krokach

Tagi

2024 akademia osteopatii badanie bieganie blog BORA-hansgrohe chojnice fizjo fizjoterapeuta fizjoterapeuta chojnice fizjoterapeuta w Chojnicach fizjoterapia fizjoterapia chojnice fizjoterapia w chojnicach gabinet gabinet fizjoterapii Giro giro d'italia hobby kanada kolarstwo masaż osteopatia pacjent podsumowanie produktywność rehabilitacja rehabilitacja chojnice relacja renewi tour rozwój sport terapia manualna terapia wisceralna Tour de France Tour of the Alps trener trener funkcjonalny trener funkcjonalny chojnice trener personalny trener personalny chojnice trening vuelta zawody zdrowie

Studio Fizjoterapii
Przemysław Czarnecki

ul. Stary Rynek 9-10 (3 piętro)
89-600 Chojnice

Dostępne wejście główne przez Dom Towarowy Libera lub boczne, klatką schodową za Światem Książki.

Studio Fizjoterapii w Chojnicach.
Fizjoterapia bólu, pourazowa, sportowa, pooperacyjna, blizn, stomatologiczna.

Zarezerwuj wizytę

509 705 640

Realizacja