Czas biegania w letnich, słonecznych warunkach przeminął. Wraz z nadrabianiem zaległości na blogu pora również na podsumowanie okresu wakacyjnego pod kątem aktywności fizycznej – w moim przypadku biegania. W minionych miesiącach wziąłem udział w pierwszych w swoim życiu zawodach na dystansie 5km. Później przyszedł czas na „odpoczynek” i roztrenowanie. Więcej na ten temat dowiesz się w poniższym wpisie.
Lipiec, czyli trening pod 5km zakończony startem na tym dystansie.
Po zakończeniu czerwcowego biegania pod kątem startów na dystansie 10km, uwieńczonego 6. Borowiacką Dychą, gdzie po raz drugi zbliżyłem się do swojego najszybszego jak do tej pory biegania (34:20 i 34:23), w lipcu przyszła pora na zmianę bodźców treningowych. Z uwagi na regularną realizację intensywnego planu treningowego wiosną, skupiającego się na zbudowanie możliwie najlepszej formy pod szybkie bieganie 10km, w lipcu czułem, że kontynuacja tego procesu przestanie przynosić dalsze rezultaty. W związku z tym zmieniłem odrobinę plan treningowy, dodając więcej elementów interwałowych opartych na budowaniu szybkości na krótszych odcinkach. Weryfikacją tych działań miały być pierwsze w moim życiu zawody na dystansie 5km pod koniec miesiąca. Mój kalendarz niejako wymógł na mnie, że wybór musi paść na Bieg św. Dominika, który co roku na początku sierpnia, w Gdańsku odbywa się na krótkiej pętli po tamtejszej starówce.
30. Bieg św. Dominika – o samych zawodach.
Wydarzenie miało miejsce 3 sierpnia i przyciągnęło na miejską starówkę kilkanaście tysięcy ludzi. Trasa, która zabezpieczona była w całości barierkami, praktycznie w każdym miejscu wypełniona była widzami. Były to dla mnie pierwsze zawody biegowe, gdzie frekwencja ludzi przy trasie dorównywała miejscom startu i mety największych kolarskich wyścigów, takich jak Tour de France, Giro d’Italia czy Vuelta a Espana. Bardzo fajne doznania móc być częścią takich zawodów. Tym razem w roli faktycznego uczestnika. Poza biegiem mężczyzn na dystansie 5km, w którym brałem udział, w dniu tym odbył się również szereg innych startów – między innymi 5km kobiet oraz Mistrzostwa Polski mężczyzn na dystansie 10km.
W biegu mężczyzn na dystansie 5km wzięło udział łącznie 275 osób. Udało mi się uzyskać najlepszy jak do tej pory w moim życiu czas 16:14, który pozwolił na zajęcie 6 miejsca w kategorii OPEN. Wynik ten dał mi 1 miejsce w kategorii wiekowej mężczyzn 30-35 lat. Przy okazji udało się pobić kilka życiówek: 1/2 mili, 1km, 1 mila, 2 mile i wspomniane 5km. Podsumowując, nie mogłem wymarzyć sobie lepszego debiutu na dystansie 5km. Pobiegłem szybciej niż oczekiwałem i jest dla mnie wystarczająca nagroda wobec stawianej przeze mnie wysoko poprzeczki.
Sierpień, czyli długooczekiwany odpoczynek i roztrenowanie.
Po tak intensywnym okresie wiosenno-letnim, z którego wyników jestem bardzo zadowolony, musiałem znaleźć czas na „obniżenie lotów”. Organizm powoli zaczął domagać się odpoczynku i dłuższej regeneracji. Ostatnie tygodnie obfitowały w intensywne jednostki treningowe, po których ciało ledwo nadążało z regeneracją przed kolejnym treningiem. Ignorowanie sygnałów, które dawał organizm i kontynuowanie takiego procesu byłoby powolnym wyniszczaniem samego siebie doprowadzającym do gorszych wyników i wynikającego z tego gorszego nastawienia do biegania. Z tych właśnie powodów sierpień był idealnym momentem na kontrolowane zwolnienie i pozwolenie ciału na regenerację. Wszystko po to, aby jesienią spróbować jeszcze raz zbudować formę biegową pod dystans 10km, podobną do tej z czerwca. W miesiącu tym zaplanowany miałem także tygodniowy urlop, więc obie te kwestie idealnie się ze sobą zazębiały.
Odpoczynek i roztrenowanie nie znaczy, że w sierpniu nie biegałem. Wręcz przeciwnie. Biegania było sporo, jednakże praktycznie każdy trening był wyłącznie biegiem bazowym. Co to znaczy? Biegałem wolno, w drugiej strefie tętna, a więc w tempie, które pozwalało mi na prowadzenie swobodnej konwersacji przez cały okres aktywności. Koniec końców sierpień był drugim miesiącem w tym roku pod kątem ilości pokonanych kilometrów – 312km względem 322km wybieganych w lipcu. Okres ten pozwolił mi poprawić skuteczność wykorzystywania energii czerpanej z przemian tlenowych w organizmie poprzez wzmożenie produkcji mitochondriów.
Wrzesień? Co dalej?
Skoro w sierpniu udało się zbudować „większy bak paliwa”, to teraz pora zacząć „wlewać do niego paliwo” poprzez ponowną pracę nad szybkością i zwiększenie intensywności w treningu. Wszystko po to, aby jesienią przy sprzyjających temperaturach dać sobie szansę zbliżenia się do bicia 34 minut na dystansie 10km.
Pierwszym przystankiem weryfikującym moje próby ma być 43. Bieg pamięci Bronisława Malinowskiego w Warlubiu, który odbędzie się 22 września. Zawody wybrałem ponownie pod kątem swojego kalendarza. Jest to najszybszy możliwy okres, w którym czuję, że będę w stanie wejść na swoje dotychczasowe tempo startowe. Czy mi się to uda? Wszystko zależy jak przepracuję wrzesień.